Rozdział dwudziesty piąty
Biegły do szkoły tak szybko jak tylko mogły. W pośpiechu weszły do budynku i pobiegły do pani dyrektor. Opisały jej całe zdarzenie. Ona zareagowała na to bardzo niespokojnie krzyknęła
- Oddajcie mi ten kieł !
Dziewczynki posłusznie wykonały polecenie
- Słuchajcie ten kieł jest waszej ciotki. Jest on jednym z zatrutych wisiorów, powoduje że w ciągu czterech godzin noszenia go przy sobie stajesz po stronie zła. Dlatego że miałyście go przy sobie przez dłuższy czas pójdziecie razem ze mną go spalić !
- Dobrze - odparły
- A więc chodźcie za mną
Przemierzały głąb lasu aż w końcu dotarły do potężnego drzewa. Nauczycielka wyszeptała coś do lekko oderwanej kory rośliny. Nagle wszystkie uniosły się w powietrze na sam szczyt zieleni. I wpadły tak jak by w korę ale ona rozchodziła się w dwie strony niczym rozwidlenie dróg. Nagle przed nimi stanęła jakaś postać
- Witam cię Lusijo, przybywam tu z dwoma uczennicami ponieważ zostały w połowie zatrute przez jeden z siedmiu kłów. Chciałabym abyś go spaliła ! - mówiła dyrektorka, ale nagle przerwała jej Lili
- A czy nie mogłyśmy do zwyczajnie spalić ?
- Widzisz dziecko, mój ogień jest zaczarowany, Lizo czy nie uczyłaś ich jeszcze o czterech amuletach i o czterech czarodziejkach żywiołów ? W takim razie usiądźcie opowiem wam o wszystkim. W magicznym lesie mieszkają różne dziwne zwierzęta oraz czarodziejki. Są one cztery: Ziemia, powietrze, woda i ogień wszystkie bardzo potężne razem mogłyby pokonać waszą ciotkę
- W takim razie czemu tego nie zrobią ?
- Ponieważ nasze prababki pokłóciły się dawno temu i od tej pory żadna się do siebie nie odezwała.
- Ale o co się pokłóciły ? - spytała Vanessa
- Pokłócił się o męża mojej prababki , każda chciała mieć go wyłącznie dla siebie. Ale potem prababcia przyłapał go na zdradzie z ziemianką. Próbowała wytłumaczyć to przyjaciółką ale one nie wierzyły jej od tej pory nasze babki, matki i następne pokolenie czyli my jesteśmy skłócone
- Czy to nie głupie ? Przecież to było dawno, razem możecie pokonać zło a wy się na siebie obrażacie!
- Może to głupie ale jeśli któraś złamałaby to co nakazała prababka straciłaby moc a tego nie chcemy.
- W takim razie rozumiem was - odparła Lili
- Dobrze nie czas na wspominanie przeszłości lepiej spalmy kieł.
Uczyniły to bardzo sprawnie kiedy z amuletu pozostał tylko proch z dusz dziewcząt wyleciał czarny dym.
- Dziękujemy za pomoc do widzenia
- Do zobaczenia - odparła Lusija
Kiedy wracały do domu Lili odparła
- Wiesz żal mi tych czarodziejek nie mogą się pojednać przez prababki
- Bo widzisz los tak potężnych osób często jest zły - odparła siostra
- A gdyby użyć naszych różdżek to nie złamało by to zaklęcia ?
- Wiesz Lili nasza moc nie wystarcza - tłumaczyła Vanessa
- A gdyby zebrać wszystkich z całej szkoły to by wystarczyło ?
- Pewnie tak ale nie wszyscy będą chcieli - mówiła bliźniaczka
- Nie martw się zrobię tak żeby chcieli
Dotarły do szkoły. Lili od razu usiadła przy biurku i zaczęła robić coś innego. Za pare godzin szkoła tonęła w plakatach pod hasłem ,, Pomóż czarodziejką żywiołów " Na dole widniał napis osoby zainteresowane prosiły o zgłoszenie się do Lilianny i Vanessy. Następnego dnia bliźniaczki nie mogły się opędzić od chętnych po pierwszej przerwie miały już 50 uczestników
- Oddajcie mi ten kieł !
Dziewczynki posłusznie wykonały polecenie
- Słuchajcie ten kieł jest waszej ciotki. Jest on jednym z zatrutych wisiorów, powoduje że w ciągu czterech godzin noszenia go przy sobie stajesz po stronie zła. Dlatego że miałyście go przy sobie przez dłuższy czas pójdziecie razem ze mną go spalić !
- Dobrze - odparły
- A więc chodźcie za mną
Przemierzały głąb lasu aż w końcu dotarły do potężnego drzewa. Nauczycielka wyszeptała coś do lekko oderwanej kory rośliny. Nagle wszystkie uniosły się w powietrze na sam szczyt zieleni. I wpadły tak jak by w korę ale ona rozchodziła się w dwie strony niczym rozwidlenie dróg. Nagle przed nimi stanęła jakaś postać
- Witam cię Lusijo, przybywam tu z dwoma uczennicami ponieważ zostały w połowie zatrute przez jeden z siedmiu kłów. Chciałabym abyś go spaliła ! - mówiła dyrektorka, ale nagle przerwała jej Lili
- A czy nie mogłyśmy do zwyczajnie spalić ?
- Widzisz dziecko, mój ogień jest zaczarowany, Lizo czy nie uczyłaś ich jeszcze o czterech amuletach i o czterech czarodziejkach żywiołów ? W takim razie usiądźcie opowiem wam o wszystkim. W magicznym lesie mieszkają różne dziwne zwierzęta oraz czarodziejki. Są one cztery: Ziemia, powietrze, woda i ogień wszystkie bardzo potężne razem mogłyby pokonać waszą ciotkę
- W takim razie czemu tego nie zrobią ?
- Ponieważ nasze prababki pokłóciły się dawno temu i od tej pory żadna się do siebie nie odezwała.
- Ale o co się pokłóciły ? - spytała Vanessa
- Pokłócił się o męża mojej prababki , każda chciała mieć go wyłącznie dla siebie. Ale potem prababcia przyłapał go na zdradzie z ziemianką. Próbowała wytłumaczyć to przyjaciółką ale one nie wierzyły jej od tej pory nasze babki, matki i następne pokolenie czyli my jesteśmy skłócone
- Czy to nie głupie ? Przecież to było dawno, razem możecie pokonać zło a wy się na siebie obrażacie!
- Może to głupie ale jeśli któraś złamałaby to co nakazała prababka straciłaby moc a tego nie chcemy.
- W takim razie rozumiem was - odparła Lili
- Dobrze nie czas na wspominanie przeszłości lepiej spalmy kieł.
Uczyniły to bardzo sprawnie kiedy z amuletu pozostał tylko proch z dusz dziewcząt wyleciał czarny dym.
- Dziękujemy za pomoc do widzenia
- Do zobaczenia - odparła Lusija
Kiedy wracały do domu Lili odparła
- Wiesz żal mi tych czarodziejek nie mogą się pojednać przez prababki
- Bo widzisz los tak potężnych osób często jest zły - odparła siostra
- A gdyby użyć naszych różdżek to nie złamało by to zaklęcia ?
- Wiesz Lili nasza moc nie wystarcza - tłumaczyła Vanessa
- A gdyby zebrać wszystkich z całej szkoły to by wystarczyło ?
- Pewnie tak ale nie wszyscy będą chcieli - mówiła bliźniaczka
- Nie martw się zrobię tak żeby chcieli
Dotarły do szkoły. Lili od razu usiadła przy biurku i zaczęła robić coś innego. Za pare godzin szkoła tonęła w plakatach pod hasłem ,, Pomóż czarodziejką żywiołów " Na dole widniał napis osoby zainteresowane prosiły o zgłoszenie się do Lilianny i Vanessy. Następnego dnia bliźniaczki nie mogły się opędzić od chętnych po pierwszej przerwie miały już 50 uczestników